4 MIEJSCA, KTÓRE WARTO ZOBACZYĆ NA GWADELUPIE CZ. 2
Dziś kontynuujemy wycieczkę do najpiękniejszych miejsc na Gwadelupie. Będzie to niezwykła podróż w głąb karaibskiej dżungli. To co skrywa w swoim wnętrzu sprawia, że w zachwycie nabieramy pokory i robimy ukłon w stronę potęgi natury. Zgodnie z moją wcześniejszą obietnicą zabieram Was dzisiaj nad gwadelupskie wodospady.
Jak stałam się „dzikusem” czyli o tym jak Karaiby pobudzają wyobraźnię
Zawsze głęboko w sercu skrywałam tęsknotę za życiem na łonie natury. Czułam, że przyroda jest brakującym ogniwem w osiągnięciu pełni szczęścia. Żyjąc w dużym mieście, otoczona murami i drapaczami chmur utraciłam więź, która łączy nas z matką naturą. W wirze codziennych obowiązków, nie miałam okazji prawdziwie i głęboko zachwycić się jej pięknem i poczuć, że jestem jej częścią. Raz do roku w czasie wakacyjnych wojaży miałam szansę podziwiać górskie widoki i zachód słońca nad mazurskim jeziorem. Z perspektywy czasu wiem, że mój zachwyt był sztuczny i wymuszony. Jest ładnie więc trzeba się zachwycać, niczym poezją Słowackiego w powieści Gombrowicza. Moje myśli krążyły wokół niedokończonych spraw, pracy i problemów, co blokowało mnie przed nawiązaniem bliskiej więzi z naturą.
Karaiby sprawiły, że przyroda zyskała dla mnie metafizyczny wymiar. Stąpanie boso po zielonej trawie lub wulkanicznym piasku, kolaż krajobrazów, kolory, różnorodność fauny i flory napełniają mnie energią i sprawiają, że czuje się silniejsza. Zaczęłam rozróżniać śpiew ptaków, poznawać nazwy kwiatów, właściwości ziół oraz zachowania zwierząt, przez co czuję się częścią natury. Nie wiedzieć dlaczego, zaczęłam interesować się filozofią życia indiańskich plemion i starożytnych cywilizacji, które były wyjątkowo związane z otaczającą ich przyrodą.
Indianie wierzą, że nie istnieje żadna drabina bytu, na której najniższe miejsce zajmują ziemia i drzewa, wyższą pozycję zajmują zwierzęta, a człowiek stoi najwyżej w hierarchii – szczególnie ten cywilizowany. Wszyscy postrzegani jesteśmy jako bracia i krewni. Wszyscy jesteśmy dziećmi Matki Ziemi i częściami zharmonizowanej całości. Kiedy spaceruję po dżungli i miejscach trudnych do przebycia, te słowa nabierają dla mnie wyjątkowego, głębszego znaczenia. Czuję, że muszę z szacunkiem odnosić się do tej ziemi po której stąpam i szanować każdy napotkany kamień i każde drzewo, by bezpiecznie przedostać się na druga stronę.
WODOSPADY I KASKADY
Kiedy „zapuszczam się” w dżunglę to zawsze z zamiarem odnalezienia najpiękniejszych wodospadów, które ukryte są w samym sercu Parku Narodowego. By podziwiać ich piękno, bardzo często trzeba przejść długą i trudną drogę. Na takich dzikich szlakach nie znajdziemy sztucznie zbudowanych schodów, kładek czy poręczy. To nie dżungla ma się dostosować do człowieka, tylko człowiek do dżungli. Muszą zatem wystarczyć nam nasze ręce, nogi ewentualnie dobre buty. Niektóre z wodospadów wymagają wspinania się po śliskich skałach, konarach drzew, a czasem po linie, zazwyczaj przejścia przez rzekę czy ugrzęźnięcia w błocie. Warto jednak zmierzyć się ze wszystkimi trudnościami, by na końcu naszej drogi ujrzeć stworzone przez naturę cuda.
Naszą wędrówkę zacznę od wodospadu z najłatwiejszym dojściem i najchętniej odwiedzanego przez turystów. Na pewno niektórzy z Was wolą przyjemny spacer od przedzierania się przez dżunglę i brodzenia w rzece. Jeśli natomiast szukamy miejsca, by się wyciszyć to zdecydowanie odradzam łatwe szlaki, które z pewnością będą oblegane przez turystów. Zatłoczone miejsca wpływają na mnie bardzo destrukcyjnie, więc unikam ich jak ognia. Wolę spocić się i stoczyć heroiczną walkę z własnymi słabościami i lękiem wysokości, by cieszyć się urokami przyrody w samotności. Nie mniej jednak myśląc o wszystkich odwiedziłam to miejsce, by móc je pokazać.
Cascade aux Ecrevisses
Szlak prowadzący do wodospadu Cascade aux Ecrevisses jest bardzo prosty i przyjemny. Spacer pośród zielonych drzew i tropikalnej roślinności trwa około 10 min. Płaska droga wyłożona kamienną kostką, wiszące nad naszymi głowami liany i unoszący się zapach kwiatów dodają uroku temu miejscu. Przy wodospadzie zamontowana jest specjalna platforma widokowa na której możecie zachwycać się otaczającą go roślinnością. Dla osób, które na własnej skórze chcą poczuć rześkość górskiej wody, polecam zejść niżej i usiąść na kamieniach. Cudownym zwieńczeniem spaceru jest orzeźwiającą kąpiel w górskim basenie, o ile znajdziecie w nim dla siebie miejsce 😉
Cascade Acomat
Kolejny wodospad, który warto zobaczyć na Gwadelupie to Cascade Acomat. Aby się tam dostać trzeba przebyć 20 minutową wspinaczkę się po śliskich kamieniach i korzeniach drzew. Przy samym końcu czeka nas przeprawa przez rzekę, więc warto założyć na stopy piankowe sandały.
Niedawno stwierdziłam, że chodzenie po karaibskiej dżungli bez wierzchniego ubrania, w samym stroju kąpielowym jest zasadne i bardzo praktyczne. Nie pocisz się, szybko schniesz po ulewnym deszczu, a druga sprawa nic nie krępuje Ci ruchów.
Przeprawa przez rzekę w butach lub bez zajmuje 5 min. To co zobaczymy tuż za rzeką zapiera dech w piersiach 😉
[yotuwp type=”videos” id=”lpdp0-LIqAQ” thumbratio=”169″ player=”cc_load_policy=0&iv_load_policy=3″]
Wodospad Acomat ma kilkanaście metrów wysokości, a jego przepiękny lazurowy basen kilka metrów głębokości. Z powodzeniem, niczym w kaskaderskich filmach, można wykonywać spektakularne skoki do wody.
La Source de Sofaïa i wodospad Saut des Trois Corners
Sofaïa to przede wszystkim siarkowe źródło i związane z tym cudowne kąpiele w tym naturalnym spa. Dawniej w tym miejscu znajdował się siarkowy basen, obecnie basen został zastąpiony prysznicami. Z tych właśnie pryszniców biorę swoją cuchnącą jajkiem wodę, którą myję twarzy pełną wyprysków 😉
Droga do wodospadu Saut des Trois Corners wiedzie przez las tropikalny, w którym możemy poczuć się jak hobbici. Kilkanaście barw zieleni, mech otulający kamienie, drzewa rozpościerające swoje ramiona i uśmiechające się do nas kwiaty. Aby dostać się do wodospadu należy pokonać 2,5 godzinny szlak, którego ostatnim odcinkiem jest rzeka. Wiele osób zatrzymuje się w tym miejscu, ponieważ rzeka jest wartka a kamienie mało stabilne. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest przeprawa boso przez rzekę.
Tuż za rzeką w sercu tropikalnej dżungli kryje się wodospad, a w zasadzie trzy wodospady stąd nazwa „3 rogi”. Warto przejść kawałek w lodowatej wodzie, by dostać się do jego ściany i wziąć orzeźwiający prysznic. Droga powrotna jest trudniejsza, ponieważ wymaga od nas wspinaczki po konarach drzew. Na ta wycieczkę najlepiej wybrać się w pogodny dzień. Ulewny deszcz może wydłużyć powrót ze względu na błoto i śliskie podłoże.
Bassin Paradise i gorące źródło
Tego miejsca nie znajdziecie w żadnym przewodniku o Gwadelupie. Aby tam dojechać trzeba kierować się do Chutes du Carbet i do budynku Parku Narodowego w miejscowości Saint – Sauveur. Jak sama nazwa wskazuje, jest to naprawdę rajski basen z błękitną, przeźroczystą wodą. Na tą wędrówkę polecam zabrać dobre sandały trekingowe, ponieważ połowa drogi to przejście przez dość głęboką rzekę.
Wędrówkę po szlaku rozpoczynamy od zejścia po stromych metalowych schodach. Na całej trasie jest bardzo ślisko, dlatego nie zapomnijcie o dobrych butach. Według Hipokratesa „najlepsze obuwie, to brak obuwia”, więc ja pokonałam tę trasę boso 😉 Nasza stopa potrafi wyczuć podłoże i nie ślizga się jak większość butów. Dodatkowo chodzenie boso po dżungli jest dla mnie duchowym przeżyciem. Mam wtedy poczucie, że czerpiąc energię z ziemi, odczuwam bardziej i więcej. Pewnie pomyślicie, że postępuję lekkomyślnie chodząc po dżungli bez butów. Tropikalne lasy są pełne pająków i jadowitych węży czyhające w zaroślach. Zaręczam, że jest tu bardzo bezpiecznie, a jedyne zwierzęta które spotkałam na swojej drodze to urocze ptaki.
Powracając do naszego rajskiego basenu, to jako ciekawostkę powiem, że zasilany jest przez dwa źródła – zimne i gorące, pochodzące z wulkanu. Może dlatego woda w tym miejscu ma naprawdę wyjątkowy błękitny kolor niczym z bajki.
W drodze powrotnej z Bassin Paradise warto przy okazji odwiedzić gorące źródło. Tego miejsca również nie znajdziecie w żadnym przewodniku. Temperatura wody wynosi 33 stopnie, a dodatkowo w gratisie można nałożyć sobie na twarz maseczkę z wulkanicznej glinki. Kąpiel w tym miejscu była niesamowicie relaksująca, czyli miła odmiana po orzeźwiającej kąpieli w rajskim basenie. Droga nad gorące źródło wiedzie w większej części przez rzekę, więc trzeba pamiętać o odpowiednim obuwiu lub rozważyć jego brak.
Bassin Blue i wodospad Parabola
Ostatnim wodospadem na mojej liście jest Parabola nieopodal Bassin Blue. Droga, która prowadzi do Bassin Blue jest półgodzinną przeprawą przez błoto. Tutaj zdecydowanie zalecam przejście boso z korzyścią dla naszego obuwia.
Na wypadek deszczu zawsze można sięgnąć po naturalną parasolkę z liścia 😉
Woda w basenie ma 5 metrów głębokości i jest bardzo zimna, chyba najzimniejsza ze wszystkich odwiedzanych przeze mnie górskich basenów.
Idąc dalej w górę rzeki czeka nas przeprawa życia, bynajmniej dla mnie. Wspinaczka po pionowych skałach i konarach drzew przy pomocy umocowanej liny jest nie lada wyzwaniem. Mam lęk wysokości o czym już Wam wspominałam, więc stojąc pod skałami zastanawiałam się w jaki sposób mam się za to zabrać, żeby nie dostać ataku paniki. W życiu staram się myśleć racjonalnie i nie kierować się emocjami, szczególnie takimi jak strach. Pełna skupienia wdrapałam się na szczyt by móc z bliska przyjrzeć się cudom natury.
Szlak nad wodospad wiedzie głównie przez rzekę z niewielką domieszką wspinaczki po skałach. Na drodze można spotkać piękne stare drzewa, pamiętające czasy pierwszych mieszkańców wyspy oraz cudowne małe kaskady.
Idąc kilkadziesiąt metrów przez rzekę dochodzimy do drugiego basenu i naszego celu – wodospadu Parabola.
Tajemnice dżungli
Spacery po dżungli uwrażliwiają mnie na otaczającą przyrodę. Mam wrażenie, że po każdej wizycie w dżungli jestem bogatsza nie tylko o nowe doświadczenia, ale i towarzyszące temu emocje. Oglądając zdjęcia może Wam się wydawać, że każdy szlak, każdy las wygląda tak samo. Dla mnie natomiast, każde z tych miejsc jest zupełnie inne. Za każdym razem na nowo zachwycam się wysokimi tropikalnymi drzewami i bujną roślinnością. Dla mnie dżungla nie jest martwą rzeczą – to krąg życia, którego częścią jestem. Czując oddech natury na swoich plecach i lekki powiew wiatru, zdaje sobie sprawę, że wszystko ma duszę. Kiedy wytężam dobrze wzrok dostrzegam kształty, stworzone przez konary drzew i bujne paprocie. W dżungli nie ma żadnych fizycznych barier i wszystko może oddychać swobodnie. Czasami chciałabym porzucić na chwilę cywilizację i powrócić do pierwotnej dzikości, by odetchnąć szczęśliwie i w zapomnieniu, jak to robią ptaki w przestworzach i zwierzęta ukrywające się pod liśćmi drzew.
Jeśli przeoczyliście część pierwszą naszej wycieczki po najpiękniejszych miejscach na Gwadelupie to możecie nadrobić zaległości tutaj. Jeśli podobał Wam się tekst, moje lekko filozoficzne przemyślenia oraz zdjęcia z moich wędrówek po karaibskiej dżungli to dajcie znać klikając lubię to lub napiszcie komentarz pod tekstem 😉
MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ
Jeśli planujesz wakacje na Karaibach lub dłuższą emigrację na jedną z rajskich wysp – to z moim przewodnikiem zrobisz to bez stresu z karaibskim luzem. Pokazuję jak zorganizować niskobudżetowe wakacje na Karaibach, przeprowadzę cię przez cały proces emigracyjny, zaplanuję twój urlop na Gwadelupie tak, że swoje wczasy pod palmami zapamiętasz na całe życie.
Zapraszam do mojego sklepu.
Pani Paulino,
dziękuje.
Informacje niezbędna do naszej listopadowej wyprawy.
A czy może Pani polecić miejsca gdzie warto szukać noclegów?
Chcemy zobaczyć przynajmniej 15 miejsc z Pani 20 pozycyjnej listy i mamy na to 14 dni oraz wypożyczony samochód na cały pobyt.
Pozdrawiam,
Kinga
Bardzo mi miło, że mogłam zainspirować i pomóc w wyborze miejsc do odwiedzenia. Jeśli chodzi o szukanie moclegu to polecam Airbnb, można trafić na super promocje przy długim pobycie min dwa tygodnie. Drugą opcją jest francuski laboncoin. Można znaleźć fajne gites i letnie apartamenty. Ja trzy swoje mieszkania znalazłam przez airbnb, a ostanie w którym byłam najdłużej przez laboncoin. Można też szukać przez facebooka i marketplace, ale jak dla mnie to najmniej bezpieczna opcja. Listopad to cudowny miesiąc na Karaiby? Zazdroszczę i życzę niezapomnianych wrażeń.
Popatrzyłam na zdjęcia i jakbym wróciła do Taman Negara…mimo że u mnie na foto głównie fragment z wodospadem wystąpił 😉 http://www.hamaklife.com/azja/malezja/i-nie-stanie-sie-nic-az-do-konca-w-taman-negara/ A najciekawsze jest to, że nie tak dawno wróciłam z Karaibów! 😉 Jesteś etnologiem? 🙂 Na Gwadelupie robi się też badania terenowe?
Przepiękny ten wodospad, kolory niesamowite?Bliżej mi do antropologii. Na Gwadelupę zbieram materiał na temat istnienia vodou w kulturze. Przygotowuje książkę na temat religii vodou i porównuje jak to wyglada w innych karaibskich krajach. Czy zostało wyparte przez chrześcijaństwo czy może są tu jakieś jego elementy w kulturze. Taka moja mała pasja?
To prawda, że natura napełnia nas jakąś nową energią, wymazuje głupoty z głowy i odpręża ciało. Piękne miejsca i piękna opowieść.
Wspaniała relacja. W marcu byłam na Gwadelupie, ale niestety ograniczony czas nie pozwolił na takie wędrówki, wodospady widziałam na innej wyspie. Musiało być niesamowicie wędrować do kolejnych wodospanow i groskich basenow. Zgadzam się, że karaibska natura działa dogłębnie i porusza mocno. Historia związana z wyspami jest wstrząsająca. Bardzo długo jeszcze wszystkie te cuda mi się sniły.
Gwadelupa kryje w sobie tyle skarbów, że nie sposób je wszystkie zobaczyć w czasie urlopu. Pomimo, że jestem tu już kilka miesięcy to nie zdołałam wszystkiego zobaczyć. Niesamowite jest, że tu każda roślina ma swoją historię. I tak jak pani wspomina, czasem jest ona wstrząsająca. Takim przykładem jest drzewo Fromager, które budzi w ludziach strach, bo jego ścięcie może sprowadzić nieszczęście lub zamienić człowieka w wampira. Wszystkie związane z drzewem legendy mają swoje źródło w epoce kolonialnej.
Co za widoki!!! ? Jak zwykle pięknie pokazałaś i opowiedziałaś swoje wrażenia z kolejnych wypraw ? Wędrując Twoim szlakiem, momentami wstrzymywałam oddech, żeby czar nie prysnął. Podziwiam i zazdroszczę Ci tak cudownego kontaktu z naturą i tak perfekcyjnego jej utrwalania 🙂 Pokazałaś nam miejsca, które są znakomitym przykładem nienaruszonego piękna przyrody…SUPER! 🙂
Dziękuję?Cieszę się, że mogę podzielić się tym pięknem przyrody z moimi czytelnikami. I tak czuję pewien niedosyt bo zdjęcia nie oddają całego ich uroku. To trzeba zobaczyć na żywo?