KARAIBY OCZAMI BADACZA

Karaiby oczami badacza

6 MITÓW NA TEMAT RELIGII VODOU CZĘŚĆ 2

Dziś kontynuujemy obalanie mitów na temat religii vodou. Mam nadzieję, że czujecie lekki niedosyt po części pierwszej i umieracie z ciekawości co będzie dalej. Mam również nadzieję, że wszyscy jesteśmy w komplecie i nikt z Was nie dołączył do grona zombie 😉 Zaczynamy od szokującej jak dla mnie teorii, która mówi o tym, że kapłani vodou niczym Pablo Escobar na haitańskim rynku, prowadzą nielegalny handel toksycznymi substancjami. Na koniec zapowiadana wcześniej, mrożąca krew w żyłach historia – jak zdobyłam swoją osobistą laleczkę voodoo. Warto zatem dotrwać do końca  😉

ZIOŁOLECZNICTWO

W zachodnim społeczeństwie niestety panuje przekonanie, że ten kto leczy się ziołami jest szarlatanem. Jeśli nie kupujemy w aptekach tony leków i suplementów tylko pijemy herbatkę na trawienie czy nadciśnienie, to uważani jesteśmy za dziwaków. Natomiast ten, kto sprzedaje mieszanki ziołowe na wstępie otrzymuje etykietkę oszusta. Nie od dziś wiadomo, że koncerny farmaceutyczne sterują ludźmi jak marionetkami. Prawdą jest, że w chorobie to właśnie one decydują o naszym życiu lub śmierci.

Dobrze, że na świecie są jeszcze takie miejsce gdzie słowo tabletka jest pojęciem abstrakcyjnym, a ziołolecznictwo  jest głównym składnikiem wszystkich tradycyjnych systemów medycznych. Na Haiti szpital i lekarze kojarzeni są z rychłą śmiercią, a kapłan vodou z przywróceniem chorego do zdrowia. Kapłani posiadają tajemną wiedzę dotyczącą właściwości ziół i sposobu komponowania ich mieszanek. Każda kobieta na Karaibach wie, jakich roślin użyć na wypadek choroby lub chwilowych niedyspozycji. Tą elementarną wiedzę przekazują sobie z pokolenia na pokolenie. Nie trzeba długoletnich badań klinicznych i milionów na koncie, by potwierdzić skuteczność ich działania. Ludzie na Karaibach dożywają w zdrowiu sędziwego wieku i wystarczy obejrzeć się dookoła.

ziołolecznictwo

Chrześcijańscy „łowcy dusz” propagują hasła jakoby, kapłani vodou są baronami handlu trucizną. Należy się bać w szczególności trzech mieszanek, których spożycie niesie za sobą rychłą śmierć. Wszystkie trucizny maja dość przewrotne nazwy tak jak alo bodie lan med (Dziękuję Ci Boże), albo Ayem te oue ou (widziałem Cię wczoraj) oraz Pa tan te (nie mogę czekać na herbatę). Ostatnia trucizna ma postać płyną, więc dodaje się do napoju ofiary, stąd herbata w nazwie. Po spożyciu tych substancji ofiara umiera natychmiastowo z powodu uszkodzenia nerek oraz wątroby. Kolejną śmiertelną trucizną jest Pinga Serin (niezdolny do zmoknięcia), którą aplikuje się do papierosów lub alkoholu. Ważne jest jak wskazuje nazwa, po spożyciu nie mieć kontaktu z wodą – nie myć rąk, nie brać kąpieli czy nie pić płynów. Więc jeśli mamy przypuszczenie, że zostaliśmy nią poczęstowani, unikajmy wszelakiego kontaktu z wodą bo inaczej nasz koniec jest rychły. Kolejna trucizna, która podobno znajduje się w ofercie kapłanów vodou to Bav cochon. Trucizna przygotowywana jest ze śliny świni w połączeniu z mydłem i krwią krowy, trochę soli i trzy szczypty korzenia dorady i mieszankę mamy gotową. Spożycie tej mikstury może wywołać atak epilepsji. Odradzam eksperymentowania w domu.

Czy to wszystko nie brzmi jak bajka o złej czarownicy, która uśmierca niewinne dzieci by przejąć ich duszę? Naprawdę media mają niebywałą zdolność manipulowania swoim odbiorcą. Haitańczycy są zastraszani tego typu historiami co powoduje, że ludzie boją się własnego cienia. Jak pokazała nam wielokrotnie historia – strach jest najlepszą formą kontroli nad społeczeństwem.

mixture poison

LALECZKA VOODOO

Na pewno każdy raz w życiu spotkał na swojej drodze osobę, która tak bardzo zalazła Wam za skórę, że wielokrotnie mieliście ochotę kupić taką lalkę i ponakuwać ją trochę w odpowiednie miejsca. Niestety muszę Was w tym miejscu rozczarować – takiej lalki nie kupicie na Haiti. To skoro nie jest używana na Haiti to gdzie? Laleczki są atrybutami luizjańskiej odmiany hoodoo, mające swoje źródła w początkach XX wieku. Amerykańska kultura popularna spopularyzowała obraz demonicznej lalki, która może sprowadzić na człowieka nieszczęście. Lalka wbrew pozorom ma również pozytywne aspekty. Może stanowić narzędzie medytacji, doprowadzić do uzdrowienia chorego czy znalezienia prawdziwej miłości. W rzeczywistości na ołtarzach tradycyjnego vodou umieszcza się kukły/figury reprezentujące duchy loa. W haitańskim vodou znana jest także praktyka przytwierdzania kukieł do drzew na cmentarzach w celu porozumiewania się ze światem zmarłych. Kukły wykonywane są z płótna, słomy i włosia. Podczas rytuałów lalka jest posłańcem między światem żywych a światem umarłych, dzięki której kapłan bezpośrednio komunikuje się ze światem duchów.

voodoo

Wszyscy mają lalkę mam i Ja – historia mojej laleczki voodoo

Nadeszła chwila by podzielić się z Wami historią zdobycia mojej lalki voodoo. Skandalicznym byłby fakt, gdyby naukowiec zajmujący się badawczo tematyką vodou nie posiadał w swoich zbiorach laleczki. Będąc przekonaną o słuszności posiadania laleczki, przez cały miesiąc pobytu na Haiti szukałam miejsca, w którym mogłabym taką lalkę kupić. Znalezienie takiej laleczki naprawdę nie było łatwe, bo tak jak mówiłam laleczka to atrybut magii nowoorleańskiego hoodoo, a nie religii vodou. Jesteście zatem gotowi na porcję przerażającej historii?

Kiedy zbliżał się koniec mojego pobytu na Haiti wiedziałam, że nie mogę wrócić z pustymi rękami do Warszawy, bo co pokażę moim studentom. Stwierdziłam, że trudno poproszę o pomoc mojego kolegę, który jest protestantem i synem pastora. Wiem, że to trochę tak jakby prosić kogoś z arachnofobią o zaopiekowanie się przez dwa dni pająkiem ptasznikiem. Wiadomo przecież jaki stosunek do religii vodou mają protestanci, ale mimo wielkiego strachu  i obaw zechciał mi pomóc. Odwiedziliśmy wszystkie sklepy w Jacmel, pytaliśmy ludzi i nigdzie nie znaleźliśmy lalki. Dobrze, że wiadomości szybko się rozchodzą i długo nie musieliśmy czekać na wsparcie. Po paru minutach na naszej drodze ukazał się wybawca. Był to mężczyzna w średnim wieku, wyglądem przypominający zombie z filmów grozy i zaproponował, że zna kogoś kto może mi taką lalkę sprzedać. Wsiadł z nami na motocykl i wywiózł gdzieś za miasto do jakiegoś domku na kurzej łapce.

straszny dom

Mój kolega był pełen obaw, że ktoś może rzucić na niego urok, postanowił pozostać na zewnątrz, oddalony od tego miejsca co najmniej 5 metrów. Religia vodou budzi w nim strach i nie chciał by stało mu się coś złego. Jego argumentacja nie była dla mnie zachęcająca, by wejść do domku czarownicy. W głowie jednak miałam pewien cytat z książki o hoodoo „dopóki nie wierzysz w magię voodoo to nic nie może Ci się stać”. Podążając za tym przekonaniem przestąpiłam próg domku czarownicy. To co tam zobaczyłam nie napawało mnie zachwytem. Na drewnianych półkach, niczym żołnierze na wojskowym apelu, stały w szeregu słoiki z bardzo dziwną jak dla mnie zawartością. Miałam wrażenie, jakbym weszła do sali biologicznej, w której ze słoików z formalina spoglądały na mnie martwe zwierzątka. W powietrzu unosił się zapach suszonych ziół i wilgoci. Ten zapach przypominał mi stary drewniany, wiejski domek w którym pochylające się nad zwłokami kobiety, odprawiały różaniec za duszę zmarłego. Po środku pokoju siedziała starowinka bez oczu opierając swoją pomarszczoną twarz na drewnianej lasce. Rozglądałam się niepewnie po wnętrzu pomieszczenia, szukając wzrokiem tej nieszczęsnej lalki, po którą tylko po to tu przyszłam. Na podłodze rozrzucone były sterty pociętego materiału i puste butelki zabarwione na kolor czerwony. Zaczęłam się zastanawiać skąd się wzięła tam ta czerwona substancja. Świadomość, że może się tam znajdować to, o czym Wy teraz myślicie przyprawiała mnie o dreszcze.

zombie

Po chwili stania tam jak słup soli, niczym David Copperfield, pojawiła się przede mną kobieta, z ogromną blizną na czole, ubrana w typowy haitański strój, pytając czego panienka potrzebuje. Miałam wrażenie, ze stoi przede mną Freddy Krueger, z paznokciami do samej ziemi, niczym psychopatyczny morderca. Ledwo wyduszając z siebie słowa, wytłumaczyłam w jakim celu się tu znalazłam. Chciałam wykazać się grzecznością i powiedzieć, ale ma pani pięknie urządzone mieszkanie, wiedziałam jednak że ta uwaga nie będzie adekwatna do sytuacji. Kobieta sięgnęła do ogromnego kufra, wyjmując z niego 3 zakurzone lalki. Jedną z nich płci żeńskiej możecie zobaczyć poniżej. Drugą lalką był elegancki mężczyzna w gustownym wdzianku, a trzecią golas z ogromnym fallusem. Nie ukrywam, że ten fallus zrobił na mnie największe wrażenie, jednak stwierdziłam, że nie przystoi wykładowcy akademickiemu szerzenie pornografii. Strach pomyśleć, co takiemu biedakowi mogłoby się stać w momencie nakłuwania szpilkami fallusa.

witch

Cena, którą zaproponowała całkowicie powaliła mnie na łopatki – 45 dolarów za golasa z penisem, 35 dolarów za resztę. Zaproponowała, że daje mi w pakiecie miksturę, która sprawi że mojemu wrogowi będzie wiodło się gorzej. Ojej pomyślałam i zaczęłam w głowie szukać osób, które mnie wyjątkowo denerwują. Szkoda, że nie znalazłam takowego człowieczka, choć nawet gdybym znalazła to nie posunęłabym się do takiego czynu. Stwierdziłam, że powyższa cena to gruba przesada tym bardziej, że owa mikstura nie jest mi potrzebna. Postanowiłam negocjować z nadzieją, że nie przyjdzie jej do głowy rzucić na mnie żadnego uroku. I tak udało mi się zejść do kwoty 20 dolarów co i tak uważam za wysoką cenę. Podziękowałam i pożegnałam kobietę oraz starowinkę z krzesełka. Wyszłam na zewnątrz, a twarz mojego kolegi chciałoby się rzec pobladła, choć w przypadku ciemnoskórego mężczyzny nie jest to trafne określenie. Zapakowałam śmierdzącą ziołami i stęchlizną lakę do plecaka, zapłaciłam mężczyźnie za przysługę i pojechałam dalej. Wieczorem kiedy kładłam się spać ze świadomością, że ona tu ze mną jest, miałam cichą nadzieję, że nie obudzę się rano łysa albo z wyrośniętym drugim nosem. Jakie to szczęście, że do dziś mam włosy nawet całkiem bujne i ten jeden, choć kulfonowaty nos 😉

Na szczęście nigdy nie przyszło mi przez myśl skorzystać z laleczki. Czasem tylko w żartach mówię do męża, jak po raz enty pyta co będzie dziś na obiad, że mam broń i nie zawaham się jej użyć 😉

Jeśli podobają się Wam teksty o religii vodou i tak jak ja jesteście zdania, że trzeba pokazać tą religię z innej nieznanej nam dotąd strony, to udostępniajcie swoim znajomym 😉 Niech świat pozna prawdziwe oblicze tej zagadkowej religii. Będziecie mieć świadomość, że się do tego przyczyniliście 😉

Subskrybuj
Powiadom o
guest

3 komentarzy
Informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
Active
11 lipca 2018 02:29

Bardzo ciekawy wpis, a lalek voo doo po prostu się boję :/

Dominika
6 lipca 2018 05:01

Oooh, jak czytałam historię Twojej laleczki, to do samego końca miałam dreszcze! 😀

Aga
Aga
6 lipca 2018 02:56

Aż ciarki po mnie przechodziły jak czytałam o okolicznościach i miejscu, w którym kupiłaś laleczkę voodoo… chyba słowa bym nie wypowiedziała przestępując próg tego domu ??Taka niewinna laleczka, a już jej sam wygląd przeraża, ale dobrze że jej znaczenie jest głębsze i nie sprowadza się tylko do rzucania złych uroków, chociaż faktem jest, że wywołuje skrajne emocje 😉

3
0
1
  • Item added to cart
1
Twój koszyk
      Produkty, które mogą Ci się spodobać
      Produkty, które mogą Ci się spodobać
      Scroll to Top
      Scroll to Top