NASZA PODRÓŻ DOOKOŁA ŚWIATA
Z wielką radością pragniemy poinformować, że 29 września rozpoczynamy naszą 12 miesięczną tułaczkę dookoła świata. Kiedy pakowaliśmy całe swoje życie w dwa plecaki z zamiarem wyprowadzki na Karaiby, mieliśmy wizję pozostania tutaj na stałe, by wieść szczęśliwe i spokojne życie na karaibskiej wyspie. Los zadecydował za nas inaczej, może nie tyle los, co moja niespokojna dusza i mój wewnętrzny brat bliźniak, który mówi mi, że trzeba ruszać dalej. Już nic na to nie poradzę, że moje życie to ciągły ruch w którym nie ma miejsca na stabilizację. Podróże powodują, że moje życie nabiera barw i zmienia się wraz z krajem do którego przybywam. Pełnią szczęścia są dla mnie doświadczenia, możliwość poznawania nowych lądów, smaków, kultur i ludzi. Ryszard Kapuściński powiedział kiedyś, że
„istnieje coś takiego, jak zarażenie podróżą, i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej”.
W tym stwierdzeniu jest dużo prawdy, bo jak wytłumaczyć fakt, że chcę porzucić życie, które lubię i miejsce, które kocham, by tułać się rok po świecie? Zapewniam Was, że w tym co robię, ukryty jest głębszy sens 😉
Los włóczęgi jest mi zapisany w gwiazdach
Od dziecka ciągnęło mnie do świata, a mój otwarty umysł czekał z niecierpliwością na nowe doznania i nowe doświadczenia, odkrywanie różnych kolorów życia i ludzkich emocji. Kiedy na studiach zaczęłam swoją pierwszą pracę, konsekwentnie odkładałam połowę pensji na podróże, które były sensem mojego istnienia. Nigdy nie miałam marzeń o dużym mieszkaniu, posiadaniu pięknych rzeczy, drogich butów, ubrań czy o dostatnim życiu. W głębi serca pragnęłam, by moim domem była wędrówka, a zamiast rzeczy kolekcjonować wspomnienia. Jeśli pozwalałam sobie na chwilowe marzenia, to moja wyobraźnia zabierała mnie w egzotyczne kraje. Są osoby, które w podróży tęsknią za swoim domem, łóżkiem, kuchnią czy ogromną wanną. Ja nigdy nie odczuwałam tego typu tęsknoty, ponieważ jestem obywatelem świata i mój dom jest tam, gdzie ja jestem w danej chwili. Nie przywiązuję się do rzeczy, które nie mają dla mnie żadnej wartości. Miarą mojego bogactwa są historie, które przeżyłam oraz inspirujący ludzie, których poznałam na swojej drodze.
Gwiazdy – a może zwykła mutacja genów?
Kiedyś pewna kapłanka mambo powiedziała mi, że „przeznaczeniem mojej duszy jest wędrówka”. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co miała na myśli mówiąc mi te słowa. Byłam przekonana, że chodzi jej o szukanie sensu w życiu, co idealnie pasowało do celu mojej podróży. Może faktycznie moim życiowym przeznaczeniem jest wędrowanie, a może jestem w gronie tych 20% ludzi, posiadających wonderlust gen, czyli gen odpowiadający za głód eksploracji nowych miejsc? Według naukowców nieodłączna chęć podróżowania, wywodzi się od jednego genu, który jest pochodną genu DRD4, związanego z receptorem dopaminy D4. Sam gen DRD4-7R, został nazwany „genem wanderlust”, z powodu jego korelacji ze zwiększonym poziomem ciekawości. Badania przeprowadzone przez Davida Dobbsa z National Geographic potwierdziły, że zmutowana forma genu DRD4, 7r, powoduje, że ludzie „częściej podejmują ryzyko odkrywania nowych miejsc, mają większą pomysłowość, większy temperament i skłonność do uzależnienia. Wysnuł twierdzenie, że nosicieli tego genu cechuje ruch, zmiana i przygoda.
W objęciach loa – tanecznym krokiem dookoła świata
Dlaczego tanecznym i dlaczego dookoła świata? Nasza wyprawa jak wspomniałam na początku tekstu, ma swój głębszy sens i podyktowana jest wciąż niezaspokojoną pasją do odkrywania tajemnic vodou. Jak zapewne wiecie, moje 4 letnie zgłębianie tematu haitańskiego vodou zakończyło się napisaniem naukowej książki, lecz to wciąż dla mnie mało, by móc nazwać się ekspertem. Vodou to temat rzeka, im dłużej go poznaję, tym więcej się rodzi w mojej głowie pytań. Jeśli czytaliście moje wpisy, to pamiętacie że vodou to nie tylko religia Haiti. Vodou jest obecne w wielu innych krajach, USA, Brazylii, Meksyku, Kubie, przybierając różne formy. Zatem ten tajemniczo brzmiący tytuł jest nazwą mojego podróżniczego projektu – a zarazem książki, która powstanie na kanwie moich doświadczeń i obserwacji poczynionych w tej podróży.
VODOU I JEGO WARIACJE
Pewne chińskie przysłowie mówi o tym, „że lepiej zobaczyć coś, niż słyszeć o tym tysiąc razy”. Idąc za tym przesłaniem chciałabym poznać różne odmiany vodou począwszy od nowoorleańskiego hoodoo, brazylijskiego candomble i meksykańskiej oraz kubańskiej santerii. W życiu nie robię niczego połowicznie, zawsze od początku do końca z ogromną skrupulatnością i starannością. Aby móc nazwać siebie specjalistą od vodou, muszę przemierzyć kilka tysiący mil, by mieć okazję dogłębnie poznać ten temat. Książki są martwym obrazem rzeczywistości. Nauczona doświadczeniem wiem, że nie można wierzyć we wszystko, co się przeczyta. Trzeba tego doświadczyć, poczuć i zobaczyć, by stwierdzić, że coś jest prawdziwe. Już dawno naukowcy porzucili etnograficzno – gabinetowe badania naukowe na rzecz rozbijania namiotów wśród badanej społeczności. Moim marzeniem jest dołączyć do grona ludzi, którzy nie boją się być blisko tematu, któremu poświęcają życie.
GDZIE BĘDZIEMY I CO BĘDZIEMY TAM ROBIĆ
Naszą podróż dookoła świata rozpoczynamy od Stanów Zjednoczonych, przez Meksyk, Amerykę Południową, kończąc na Haiti i Kubie. Nasza podróż będzie trwała pełne 12 miesięcy, podczas których planujemy odwiedzić 13 krajów. Między pracą zarobkową, a pisaniem książki będziemy:
Grać w krykieta i oglądać wyścigi krabów w Trynidadzie i Tobago
Oglądać rodeo i odwiedzać opuszczone miasta w Teksasie
Słychać jazzu i kupować gadżety hoodoo w Luizjanie
Doić kozy i wygrzewać się na plażach Florydy
Przemierzać pustynie Nowego Meksyku w poszukiwaniu obcych
Patrzeć na wielki kanion w Arizonie
Szukać gwiazd w Hollywood w Kalifornii
Śpiewać piosenkę sweet home Alabama w Alabamie
Jeść tacos w Meksyku
Pić najlepszą kawę na świecie w Kolumbii
Nosić kapelusze panam w Ekwadorze
Płynąć Amazonką i wchodzić na Machu Picchu w Peru
Jeść nieograniczone ilość orzechów brazylijskich w Boliwii
Jechać na pustynie Atacama w Chile
Zwiedzać ojczysty kraj Diego Maradony czyli Argentynę
Badać candomble w Brazylii
Delektować się herbatą matę w Urugwaju
Odwiedzać polskich potomków na Haiti
Szukać śladów santerii na Kubie
SKĄD MAMY PIENIĄDZE NA PODRÓŻE?
Wiele osób w wiadomościach prywatnych zadaje mi pytanie, skąd mamy pieniądze i co takiego robię, że mogę żyć na Karaibach i podróżować. Odpowiedź nie będzie wielkim zaskoczeniem, ponieważ robię to samo co Wy, czyli pracuję, z tą różnicą, że robię to zdalnie. Od 7 lat współpracuję z biurem tłumaczeniowym, któremu przez ostatnie lata grzecznie odmawiałam z powodu braku czasu. Na szczęście z sympatii do mojej osoby właściciel biura, nigdy o mnie nie zapomniał i dzięki temu mam zlecenia. Dodatkowo, bym tak łatwo nie popadła w rutynę, piszę innym teksty na zlecenie i uczę angielskiego również zdalnie. Nie zarabiam na blogu, nie wygrałam w totka, nie mam dochodu pasywnego. Na swoje podróże i projekty zarabiam swoją własną pracą. Mam parę asów w rękawie i umiejętności, które mogę wykorzystać pracując zdalnie. Dodatkowo mamy małe potrzeby, dzięki czemu mało wydajemy i dużo oszczędzamy. Nie trzeba mieć worka pieniędzy, by podróżować niskobudżetowo. Wbrew pozorom w podróży wydaje mniej, niż żyjąc stacjonarnie w Warszawie.
Podróży dookoła świata nie można zaplanować, nie wiadomo kogo spotkamy na swojej drodze i co przyniesie nam los. Nie wykluczamy zostać w jednym miejscu dłużej lub zrezygnować z jakiegoś kraju. Może los postawi na naszej drodze kogoś, kto zainspiruje nas, by wyjechać na przykład na Bali, tego nie wie nikt.
Jeśli chcielibyście wesprzeć mój projekt, podzielcie się tą informacją ze swoimi znajomymi, klikając opcję udostępnij. Wsparcie zawsze jest mile widziane i nigdy nie jest go za mało 😉
Gratuluje decyzji! Widziałam, że w planach Chile – polecam zjechać niżej i zobaczyć wyspę Chiloe (byłam w Chile 4miesiące i to chyba mój ukochany kraj), plus trzeba zobaczyć pingwiny (chiloe lub La Serena).
Nie wiem jakie plany na meksyk ale jeśli będziecie bardzo na południe to może warto zahaczyć o Gwatemalę?
Przesyłam wpis do siebie na bloga bo naprawdę warto zobaczyć ten kraj i wejść na wulkan! Będę śledzić relację!
https://katinparis.com/2017/11/22/gwatemala-ziemia-ognia-i-wody/
Uściski!
Dziękuje za wszystkie bardzo cenne wskazówki, chłonę je jak gąbka ? Będę z pewnością zaglądać na Twojego bloga przy planowaniu podróży do Ameryki Południowej. Bedzie to dla mnie pierwsza wizyta na tym kontynencie, także wszelakie sugestie są bardzo mile widziane ?
Czuję bardzo podobnie jak ty. Mogłabym być cały czas w drodze, wiecznie mnie gdzieś niesie i ciągnie do poznawania nowych miejsc. Podróż dookoła świata to moje największe marzenie. Mam nadzieję, że i ja kiedyś je zrealizuję. Trzymam kciuki za książkę 🙂 Podziwiam, że tak poświęcasz się tematyce voodoo. Chętnie ją później przeczytam i będę śledzić podróż 🙂
Dziękuję? Cieszę się, że mam pokrewną duszę, która podziela moje zamiłowanie do podróży. Nie ukrywam, że niewiele jest takich osób, które porzucają komfort życia na rzecz tułaczki. Trzeba to bardzo kochać?, również trzymam kciuki za twoją podróż. Odrobina konsekwencji i odwagi, a na pewno się uda.
Jak to się stało, że wcześniej nie trafiłam na tego bloga? Pytanie czy badania w temacie religii voodoo wynikają z wykształcenia i wykonywanej pracy czy to pasja? Jedno i drugie?
Cieszę się, że mogę Panią gościć. Naukowo zajmuję się vodou i Haiti, a moją motywacją jest oczywiście pasja?
Niektóre fragmenty tekstu jak czytałem jakbym siebie widział :D. Super tekst i wypiekami na twarzy czekam na bieżące relacje z wyprawy ;). P.S. Słodkim Szlakiem prosi czasami o coś jakieś zdjęcia i opisy słodkości okolicznych :P.
Czyli należymy do grona tych szczęśliwców i posiadaczy genu wanderlust? Na pewno będę wszystko relacjonować na blogu i obiecuję pokazywać lokalne przysmaki.