Wiecie, że w życiu cenię sobie minimalizm i nie lubię zbędnych bibelotów. W moim domu nie może jednak zabraknąć moich ukochanych kaktusów i całego miliona świec. Jestem trochę jak wampir i zdecydowanie lepiej funkcjonuje w ciemności. Dlatego uwielbiam jesień i zimę kiedy dni są krótsze. Dłużej mogę się cieszyć się ciemnością, którą delikatnie oświetla blask wszystkich moich świec. Myślę, że odnalazłabym się na Islandii. Wszystkich przeraża ta ciągła ciemność, a dla mnie to mógłby być miód na moje serce. Może wydawać się to dziwne, ale dzień mnie trochę przytłacza. Dużo się dzieje, tak wiele bodźców odbierają moje zmysły, że czasem mnie to męczy. Wieczorem natomiast świat zamiera, życie powoli zwalnia tempo szykując się do snu. Wtedy to ogarnia mnie wewnętrzny spokój, mogę odetchnąć i skupić się na rzeczach ważnych. Powszechnie mówi się, że w ciemności budzą się demony, a moje demony pozwalają mi tworzyć właśnie kreatywne rzeczy.
I tak podczas pławienia się tą ciemnością czas umilają mi moje świeczki, które potrzebowały lampionów, a kwiatki doniczek, dlatego postanowiłam zrobić je samodzielnie z tego wszystkiego, co znalazłam za przysłowiowy grosz w sklepie czerwonego krzyża.
Kolejnymi elementami dekoracyjnymi są wykonane przeze mnie wazony i szkatułki na biżuterię, czyli wszystko to co spełniało swoją praktyczną funkcję. Wazony oczywiście zrobione są z butelki po winie i słoików, a szkatułki z kartonowych opakowań. Nawet ta urocza lampka w róże została przeze mnie przemalowana i potraktowana serwetką. Mam nadzieję, że podczas tej krótkiej wycieczki podchwyciliście jakiś pomysł, który chętnie wykorzystacie w waszym domu.