UNIVERSAL STUDIO W ORLANDO – ROZRYWKA DLA CAŁEJ RODZINY
Wiem, że wielu z Was czeka na ten post z utęsknieniem. Po mojej krótkiej relacji na Facebooku, na pewno czujecie lekki niedosyt 😉 Dlatego właśnie dzisiejszy wpis poświęcę Universal Studio, które jest obowiązkowym punktem podczas wizyty w Orlando. Koszt zakupu biletów trzeba wliczyć w budżet przy planowaniu podróży na słoneczną Florydę. Każdemu z nas, czy jesteśmy duzi czy mali, należy się przecież rozrywka prawda? 😉 Przyznam, że tak dobrze nie bawiłam się od 15 lat – było naprawdę czadowo 😉 Przekraczając bramy parku rozrywki stajemy się częścią magicznego świata filmów i bajek. Nie trzeba być fanem Harry’ego Pottera czy pasjonatem filmów akcji, by czerpać z tej wizyty niesamowitą frajdę.
Zawsze chciałam doświadczyć kilka rzeczy, które są wpisane w krajobraz i kulturę USA. Jednym z takich moich amerykańskich marzeń, było usiąść w typowym amerykańskim, przydrożnym barze z lat 70, w którym miła i uśmiechnięta Pani w stylowym fartuszku, nalewa mi kawę z dzbanka. Taki bar, jaki mieliśmy okazję oglądać przykładowo w musicalu Grease czy filmie Peggy Sue wyszła za mąż. Kolejnym życzeniem było zobaczyć stare amerykańskie samochody i przespacerować się uliczkami znanymi z filmów. Wizyta w Universal studio spełniła te wszystkie marzenia 😉
Na początek trochę faktów
Pierwszy park tematyczny sieci Universal powstał w 1964 roku na obrzeżach Los Angeles w Kalifornii. Universal na Florydzie został otwarty dużo później w dniu 7 czerwca 1990 roku. Wg rankingu z 2017 roku (tutaj), florydzki Universal jest szóstym najchętniej odwiedzanym parkiem rozrywki w Stanach. Cały kompleks rozrywkowy Universal Orlando Resort składa się z kilku parków między innymi: Universal Studios Florida, Island of Advanture, Universal City Walk Orlando, Universal Volcano Bay. My odwiedziliśmy tylko ten pierwszy, który polecili nam znajomi.
Dwa jednodniowe bilety kosztowały nas dokładnie 274 $ wraz z podatkiem, czyli jeden bilet to kwota rzędu 129 $. Na pewno to spory wydatek, ale naprawdę warto wydać te pieniądze. Ta kwota to opłata wstępu na jeden park tematyczny czyli Universal Studios Florida. Do tej ceny należy doliczyć 25$ za parking, który jest obowiązkowy i posiłek w restauracji na terenie parku.
Wskazówka 😉
Przy kasie nie znajdziecie cen biletów obejmujących jeden park. Będą próbować Wam wcisnąć jednodniowy bilet do dwóch parków za 184 $. Jest to stratą pieniędzy, ponieważ nie ma możliwości zobaczenia i skorzystania ze wszystkich atrakcji w dwóch parkach w ciągu jednego dnia. No chyba, że dotrwacie do końca tego wpisu, by dowiedzieć się co warto zobaczyć w Universal Studio, a co jest stratą czasu.
Jeśli chcecie zaoszczędzić na bilecie 10 $ to polecam zakupić go wcześniej przez internet, wtedy zapłacicie 115$ plus podatek. Najlepszym jednak rozwiązaniem jest poproszenie znajomego, jeśli macie kogoś na Florydzie, by zakupił Wam bilet na swoją kartę rezydenta z dużym wyprzedzeniem. Zniżka jest naprawdę duża bo aż 50% dla mieszkańców stanu Floryda.
Zaczynamy naszą zabawę i przechadzkę po Universal Studio
Podobnie jak we wszystkich parkach rozrywki, wraz z nadejściem nowej mody i hitowych produkcji, starsze atrakcje zostają zastąpione bardziej współczesnymi. Nie obejrzymy już Powrotu do Przyszłości, możemy tylko podziwiać DeLoreana – samochód profesora Lloyda, zamknięto również The Funtastic World of Hanna – Barbera, a zastąpiono go Shrekiem i Minionkami oraz klasykę gatunku czyli Szczęki, które godnie zastąpiono Harrym Potterem. Osobiście bardzo żałowałam, że nie zobaczę słynnej scenografii z filmu Szczęki i nie przeżyję ataku krwiożerczego rekina w 4D.
Niesamowitym jest fakt, że spacerując uliczkami Universal Studio, co chwila znajdujesz się w innym amerykańskim mieście. Dostrzegłam tam na przykład Nowy Jork, San Francisco i Aleję Gwiazd w Los Angeles
Każdy filmowy świat, stworzony oczywiście przez Universal, oferuje coś innego – od rollercoasterów przez filmy 4D, ciekawostki i rekwizyty z planów filmowych, różne animacje i przebrane postacie. Można zjeść pyszną kanapkę w restauracji w towarzystwie wampirów, frankensteina oraz wilkołaków albo w starodawnym amerykańskim barze ze starą szafą grającą.
Obowiązkowy Punkt Pierwszy
Ze względów praktycznych, punktem pierwszym na naszej liście powinien być park Harry’ego Pottera. Jest to najbardziej oblegana atrakcja i kolejki do wejścia są naprawdę bardzo długie. Nam się upiekło, ponieważ zwiedzaliśmy Universal Studio w listopadzie, więc poza sezonem, dzięki czemu zyskaliśmy dodatkowe 1,5 godziny na inne atrakcje. Magiczny świat Harry’ego Pottera jest niewątpliwie nie lada gratką dla fanów serii przygód małego czarodzieja. Przekraczając bramę parku wejdziemy na ulicę Pokątną i będziemy mogli odwiedzić sklepiki oraz miejsca znane z filmu.
Nigdy nie byłam fanką Harry’ego Pottera i wstyd się przyznać, ale nie oglądałam ani jednej części filmu. Za to mój mąż z marszu mógłby wejść na scenę i zagrać główną rolę, ponieważ wszystkie teksty zna na pamięć. Mimo to, ten magiczny świat zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Spacer po ulicy Pokątnej, magiczne księgarnie z mówiącymi książkami, magiczne różdżki u Ollivander’a, tajemnicze eliksiry, elementy scenografii filmu, przechadzający się młodzieńcy w szatach prosto z Hogwartu sprawiają, że naprawdę mamy poczucie jakbyśmy trafili do magicznego świata Harry’ego Pottera.
Ulica Pokątna jest niesamowicie dopracowana w każdym najdrobniejszym szczególe, nic tu nie jest przypadkowe, każdy element oddaje filmowy klimat. Największe wrażenie zrobił na mnie bank Gringotts i siedzący tam Goblini, naprawdę wyglądali jak żywi. Główną atrakcją tej części parku jest przejażdżka kolejką i efekty 4D, imitujące walkę z wielkimi trollami i smokiem.
Nie zapominajmy o kremowym piwie
Obowiązkowym elementem wizyty w parku Harry’ego Pottera jest spróbowanie piwa Butterbeer. Warto zapłacić każdą cenę za wstęp, by spróbować tej pysznej mikstury. Napój ma naprawdę ciekawy, unikatowy smak, a park oferuje go w dwóch formach: mrożonej i płynnej. Mrożone Piwo Kremowe jest smaczniejsze niż tradycyjne płynne.
Mój subiektywny ranking
Kolejną atrakcją, która jest tak naprawdę numerem jeden na mojej liście, jest nocna przejażdżka po Nowym Yorku z Jimmem Fallonem. Kim jest ten Pan o dziwnie brzmiącym nazwisku? Jimmi Fallon jest gospodarzem programu telewizyjnego The Tonight Show, który bije rekordy popularności w USA. Przejażdżka sportowym samochodem po ulicach Nowego Yorku, lot przy Statule Wolności, wizyta na szczycie Empire State Building oraz lądowanie na księżycu, to wszystko możemy zobaczyć podczas tego krótkiego rajdu. Było tak super, że zaliczyłam tą atrakcję dwukrotnie.
Numerem dwa na mojej liście jest Simpsons Ride i przejażdżka rollercoasterem. Niesamowite wrażenia, dreszczyk emocji i adrenalina. Przygotujcie się na bardzo długą kolejkę do tej atrakcji. Warto jest wpisać ten park jako drugi w kolejności.
Numerem trzy okazali się Transformers. Mimo, że nie lubię tego typu filmów, to sam park mile mnie zaskoczył. Może dlatego, że znowu pojawił się wyścig ulicami miasta z walką robotów w tle. Niesamowite wrażenie, które powoduje wzrost adrenaliny.
Numer cztery to największe zaskoczenie Parku, czyli Mumia. Liczyliśmy na efekty 4D, a okazało się, że to prawdziwy mini rollercoaster 😉 Powstające z grobów mumie, ogień i egipskie artefakty to nie lada gratka dla wszystkich fanów tego filmu.
Numerem pięć na mojej liście są minionki, które zostawiliśmy na sam koniec, sądząc że są mało atrakcyjne dla ludzi w naszym wieku. Świetna zabawa i super przejażdżka kolejką z wieloma efektami specjalnymi. Atrakcja nie tylko dla dzieci. Ja również miałam niezły ubaw.
Co jest kompletną stratą czasu
Największym rozczarowaniem okazał się park serii filmów Za Szybcy za wściekli. Naprawdę liczyłam na jakieś super szybkie wyścigi sportowym samochodem, bo o tym jest przecież film. Jakie było nasze rozczarowanie kiedy zamiast samochodu na horyzoncie pojawił się autobus. Do tego efekty specjalnie były tak nudne, że niemalże przespałam całą przejażdżkę. Nie warto stać w kolejce, no chyba że chcemy obejrzeć samochody, stworzone na potrzeby filmu.
Kolejnym rozczarowaniem okazał się park Man in Black. Nie rozumiem zamysłu twórców tego parku. Jazda samochodem w jakiś podziemiach imitujących miasto i strzelanie z laserowego pistoletu do obcych i różnych stworów. Czasami samochód obracał się wokół własnej osi, co było chyba największą atrakcją.
Na koniec jeszcze Shrek. Jeśli jesteście z małymi dziećmi, to warto pójść na ten krótki film w 4D, natomiast jeśli jesteście tylko z osobami dorosłymi, to śmiało można sobie odpuścić i nie żałować.
Zwieńczeniem naszego pobytu w Universal Studio była przejażdżka rollercoasterem zwanym Rokit. Miałam to nieszczęście usiąść w pierwszym rzędzie. Nie było to przyjemne doznanie. Zawrotna prędkość i ciągłe poczucie wypadania z fotela. Zgodziłam się tylko dlatego, by przełamać swój strach. Jestem z siebie dumna, ale drugi raz bym na to nie poszła.
Mam nadzieję, że ta krótka relacja z pobytu w Universal na chwilę przeniosła Was do magicznego filmowego świata. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo się cieszę, że w końcu mam chwilę, by podzielić się z Wami naszymi amerykańskimi przygodami! Od naszego pobytu na farmie, zdążyliśmy już odwiedzić tyle fajnych miejsc, a pobyt w Luizjanie przynosi kolejne ważenia. Już nie mogę się doczekać, żeby tym wszystkim się z Wami podzielić.
Ale świetne miejsce! Może kiedyś uda mi się zobaczyć je na żywo 🙂
Trzymam kciuki, żeby się udało?☺
Nie wiedziałem, że w jednym miejscu można zobaczyć makiety z różnych miast. Pojazd z „Powrotu do przeszłości” to super sprawa. Ale bilety na prawdę drogie.
Nie da się ukryć, że jest to jednak spory wydatek. Może warto przed podróżą poszukać grup na fb, może ktoś mieszka w Orlando i zechciałby kupić na swoją kartę rezydenta☺ Naprawdę warto jest choć raz w życiu coś takiego zobaczyć.
Strzał w 10 z ulicą Pokątną! Jako fanka HP wpisuję, to miejsce na list miejsc obowiązkowych do zobaczenia! 🙂
Koniecznie☺ na pewno będziesz zachwycona!
Ale super! Rollercoastera nie zazdroszczę, ale reszty trochę tak 😀
Jak sobie o tym przypomnę to mam ciarki?
Super bajkowo- filmowy klimat? Genialna zabawa z produkcją filmową w tle ? gratuluję odwagi przejażdżki rollercoasterem i to jeszcze w pierwszym rzędzie…prawdziwe wyzwanie! 🙂
Po włoskim rollercoasterze i traumie pierwszego rzędu, obiecałam sobie, że nigdy więcej. Dałam tej atrakcji drugą szansę i znowu pierwszy rząd, co za pech? Dobrze, że tak krótko trwa ta przejażdżka.