Życie codzienne na Karaibach
Wiele osób zadaje mi pytanie jak wygląda życie codzienne na Karaibach? Pewnie większości z Was myśli, że tutejsza codzienność to leżenie na plaży pod palmami i kąpanie się w lazurowym morzu 😉 Wiadomo, że będąc tu na wczasach wykorzystujemy każdą chwilę by cieszyć się słońcem i ciepłym morzem, ale prawdziwe życie wygląda trochę inaczej. Codzienność mieszkańców wyspy składa się z licznych codziennych obowiązków, pracy, szkoły oraz licznych prac domowych. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że życie tutaj niczym się nie różni od tego w Europie, więc po co było lecieć taki kawał drogi? Odpowiedź jest bardzo prosta i można porównać ją do pudełka czekoladek. Z zewnątrz wszystkie czekoladki wyglądają tak samo, ale różnią się jednak nadzieniem. I tym właśnie karaibskim niepowtarzalnym nadzieniem jest brak stresu, zdrowe podejście do życia i pracy oraz umiejętność cieszenia się drobiazgami.CODZIENNOŚĆ NA WYSPIE Dzień na Gwadelupie zaczyna się wczesnym rankiem około 5.30 – 6 rano. Przed wyjściem z domu dzieci wraz z rodzicami wspólnie jedzą śniadanie, rozmawiają o codziennych sprawach i przygotowują się do codziennych obowiązkowych zajęć. Mieszkałam w dwóch różnych miastach i na dwóch różnych częściach wyspy, które różnią się między sobą zarówno pod względem przyrodniczym jak i rytmem dnia. Grand – Terre tętni życiem od wczesnego ranka do późnego wieczora ponieważ turyści są rządni przygód i rozrywek 😉 Basse Terre, które nie jest tak popularne wśród zwiedzających zamiera o godzinie 19 i na ulicy nie ma żywego ducha. Wieczór to czas na wspólne pogawędki przy kolacji i grillu oraz spotkań na plaży przy zachodzie słońca. W odróżnieniu do Gwadelupy, życie towarzyskie na Haiti skupione jest wokół kościoła lub domu modlitwy. To tam spotykają się członkowie społeczności lokalnej, tam organizowane są spotkania tematyczne, koncerty czy inne atrakcje duchowo – rozrywkowe. Karaibską codzienność umila taniec, śpiew i oczywiście muzyka zouk, którą możecie posłuchać na blogu. Muzyka rozbrzmiewa tu prawie wszędzie; w autobusach, na ulicy, w sklepie i w samochodach. Jak wiadomo muzyka łagodzi obyczaje, a do tego umila nam życie.A o to Jacob, gwiazda plaży w Sainte Anne, lokalny patriota i plażowy piosenkarz. Tańczyć nie potrafi, grać nie potrafi, śpiewać również, a i tak wszyscy go kochamy. Bo czym byłaby Plage de Bourg gdyby nie nasz kochany Jacob.Jego wokalno – taneczne wyczyny możecie obejrzeć poniżej.[yotuwp type=”videos” id=”COHGSmDbXOo” ]PRACA NA KARAIBACH „Pracujemy żeby żyć, a nie żyjemy po to by pracować” to myśl przewodnia wszystkich Kreoli. Praca jest ważnym elementem życia, ale nie jest dla nich wartością nadrzędną. Pracę zaczynają zazwyczaj o 8 rano i pierwsza jej część kończy się o 12. Dwugodzinna sjesta jest chwilą na odpoczynek, zrobienie zakupów, lunch i pogawędkę ze znajomymi. Jeśli ktoś mieszka blisko swego miejsca pracy wtedy wraca do domu i przygotowuje posiłek dla dzieci. W czasie sjesty pobliskie morskie bulwary i parki zapełniają się ludźmi. Druga część dnia zaczyna się o godzinie 14 i kończy o 18. W punktach handlowych, sklepach sjesta jest krótsza albo nie ma jej wcale. W piątki pracuje się znacznie krócej bo tylko do godziny 12. Zdarza się często, że w poniedziałek zaczyna się pracę później niż zwykle bo około godziny 10. We Francji jak wiemy czas pracy wynosi 35 godzin tygodniowo. Karaibczycy są szczęśliwymi ludźmi ponieważ mają luźne podejście do czasu i zegarka. W drodze do pracy zawsze znajdzie się ktoś z kim warto zamienić trzy słowa. Nikt nie biegnie, nie spieszy się, nie stresuje się spóźnieniem. Podziwiam ich za to, że potrafią stworzyć sobie naprawdę doskonałe i bardzo przyjazne miejsce pracy. To poczucie humoru oraz życzliwe nastawienie do świata i ludzi sprawia, że miejsce pracy traktują jak drugi dom.ROZRYWKA NA KARAIBACH Mieszkając w Warszawie cały czas miałam poczucie, że brakuje mi rozrywki, wyjść na miasto czy weekendowych wyjazdów. Ciągle tylko ta praca – dom, praca – dom. Będąc tutaj nawet przez chwilę nie pomyślałam, że może mi czegoś z tych rzeczy brakować. Najlepsze karaibskie rozrywki mamy tu za darmo na wyciągnięcie ręki. Darmowe kąpiele w morzu, leżenie na plaży, granie w piłkę plażową, spacery o wschodzie i zachodzie słońca. Nigdy nie sądziłam, że mogę z własnej nieprzymuszonej woli wyjść z domu o 6 rano, by podziwiać jak wstaje dzień. Tu nie znajdziecie takich typowych atrakcji jakie znamy z Europy. Nie ma kin i galerii handlowych, sztucznych parków rozrywki dla dzieci, placów zabaw czy teatrów. Na Gwadelupie owszem jest teatr i kino, ale jeden na całą wyspę. Nigdy nie mogłam pojąć fenomenu niedzielnych spacerów całą rodziną po IKEA czy innych sklepach. Naprawdę w głębi serca żal mi było tych ludzi, a przede wszystkim dzieci, że mają rodziców, których nie stać na to, by pokazać dziecku chociażby kwiatki na łące. Co wartościowego wnosi w życie dzieci taki spacer po galerii? Fakt, że dorasta w poczuciu konsumpcjonizmu bo zobaczy nową zabawkę na wystawie, którą zapragnie mieć. Nie ma nic bardziej wartościowego od spaceru po parku, pokazania dziecku że można mieć frajdę z puszczania latawca czy obserwowania ptaków. Tutaj dzieci nie oglądają godzinami telewizji, nie siedzą przed komputerem, nie grają na palystation czy inne technologiczne cuda. Tutaj najlepsze rozrywki są na świeżym powietrzu. Kreole naprawdę bardzo rzadko siedzą w domach. Jak już nie chcą wybierać się w dłuższą podróż to chociaż wychodzą przed dom, aby pogadać z sąsiadem. Obserwując tutejsze życie nie odnoszę wrażenia, że świat stanął do góry nogami, a niektórym ludziom przewróciło się w głowie. Tu wszystko jest takie poukładane, sensowne, normalne i takie jak być powinno. Dobrze, że gdzieś na świecie są jeszcze takie miejsca w których człowiek odzyskuje wiarę w drugiego człowieka.DOM I WSPÓLNE POSIŁKI Wspólne posiłki są bardzo ważnym elementem życia mieszkańców Karaibów. Wspólny stół to nie tylko miejsce spożywania przygotowanych dań, ale przede wszystkim przestrzeń do bycia razem. Jedzenie to bardzo długa czynność. Każdy uczestniczy w dyskusji, wymienia się spostrzeżeniami czy opowiada o minionym dniu. Będąc na Haiti nigdy nie zdarzyło mi się jadać samej, zawsze ktoś mi towarzyszył. Dawało mi to poczucie, że jestem członkiem wspólnoty i rodziny. Jeśli chodzi o dom jako budynek to o architekturze karaibskiej miałam okazję wspomnieć tutaj. Uwielbiam te małe urocze, kolorowe domki, ukwiecone tarasy i widoki na otaczającą mnie przyrodę. Dom jako budynek ma spełniać przede wszystkim funkcję praktyczną. Kuchnia jest miejscem gdzie bije serce domu. Kojarzy się ciepłem, przyjazną atmosferą, zapachami i kilkugodzinnymi rozmowami. To właśnie w niej toczy się życie rodzinne i to ona gromadzi domowników. Dlatego bardzo popularne na Gwadelupie czy Haiti są kuchnie zewnętrzne bo wtedy cała rodzina może uczestniczyć w przygotowaniach. Może wyda się to Wam mało praktyczne i niehigienicznie, bo przecież nikt nie chciałby mieć muchy w zupie. No ale czy jedzenie na świeżym powietrzu nie smakuje lepiej? Czy gotowanie w połączeniu z obserwowaniem przyrody i słuchaniem śpiewu ptaków nie jest cudowne? No właśnie Kreole o tym doskonale wiedzą i przenoszą się z gotowaniem na zewnątrz. Przez miesiąc miałam taką kuchnię i jestem naprawdę zachwycona. Może i coś zjadłam przez przypadek jakieś biedne żyjątko, ale żyję i mam się dobrze 😉MOJA CODZIENNOŚĆ NA KARAIBACH Wiele osób pyta mnie co ja tam właściwie robię całymi dniami skoro nie pracuję. W społeczeństwie panuje przekonanie, że skoro nie wychodzę z domu o 7 i nie wracam o 17 to zapewne się obijam. Jeśli jadę za granicę i nie tyram przy sadzonkach czy kapuście, napychając kieszenie euro, to znaczy że nie pracuję? Otóż wyprowadzę wszystkich z błędu. Pracuję i to nawet więcej niż wcześniej, ale tutejsze otoczenie sprawia, że nie potrzebuję od tego życia wakacji i nie czekam z utęsknieniem do lipca, by pojechać na 10 dni nad morze. Mój dzień zaczyna się bardzo wcześnie rano z zaznaczeniem, że budzę się sama, wypoczęta i gotowa do pracy. Zaparzam sobie ogromny dzbanek kawy i zabieram się za media społecznościowe. Rozkręcanie własnego bloga nie jest taką prostą sprawą. To żmudna i koronkowa robota. Po śniadaniu, które zawsze jadam z mężem, zaczynam pracę nad książką. Tak piszę książkę, ale niestety naukowe nudy, a dokładniej o przestępczości uwarunkowanej religijnie z nakierowaniem na vodou (voodoo). Pisanie książki to niestety jeszcze żmudniejsza robota. Czasem siedzę 4 godziny i wypłodzę tylko całą stronę. Wtedy zastanawiam się nad sensem pisania tekstów naukowych i w akcie totalnej rezygnacji zabieram się za obiad. Po przygotowanym przeze mnie obiedzie zaczynam drugą część dnia czyli pisanie tekstów na bloga, co trwa parę godzin do kolacji. Po kolacji idę z małżonkiem podziwiać zachód słońca na plaży i wracam z powrotem do pracy. Tym razem dokształcam się w zakresie prowadzenia bloga i tych wszystkich Analitics, funpage, Instagramu i innych cennych narzędzi bez których nie czytalibyście teraz tego tekstu. Nie mogłabym zapomnieć o codziennej dawce nauki francuskiego, która polega na tym, że przed snem zasiadam przed telewizorem włączam program przyrodniczy, bo tylko to oglądam i zaczynam notować wszystkie usłyszane zdania, wyrazy i tym podobne. Żebyście nie myśleli, że samą pracą człowiek żyje to czasami rezygnuję z czegoś, by pójść poleżeć na plaży, odpocząć na łonie natury, pojechać eksplorować wyspę czy zwyczajnie wykonać jakieś płatne zlecenie by wyrównać stan konta.Jak widzicie na pierwszy rzut oka moje karaibskie życie może wydawać się nudne. Dla mnie mimo wszystko jest to fascynujący czas bo ciągle uczę się czegoś nowego, poznaję nową kulturę, język, robię to, co kocham czyli przelewam myśli na papier. Najważniejsze, że cały dzień spędzam na łonie natury siedząc na tarasie obserwując przylatujące kolibry, słuchając świerszczy czy szumu wiatru. To wszystko sprawia, że jestem w pracy od której nie potrzebuję odpoczynku.Czy też chcielibyście przenieść się na Karaibską wyspę? Czy może wolicie inne miejsce, które jest Wam szczególnie bliskie? Dajcie znać w komentarzu chętnie dowiem się o ciekawych miejscach na naszej pięknej Ziemi 😉
Witam serdecznie ?Chciałbym tam zamieszkać, i pracować. Bardzo pięknie, wszystko opisane , pozdrawiam
Cześć Paulina! Bardzo fajny post. 🙂 Nie mogę się doczekać, aż sama zasmakuję karaibskiego życia, gdy przyjadę tam na początku października. Zaciekawiło mnie to, że piszesz książkę. I tak sobie myślę, że może wcale nie wyjdą z tego naukowe nudy. 🙂 Temat jest całkiem ciekawy, więc chciałam rzucić sugestią, może się przyda: być może słyszałaś o Peterze Wohllebenie, niemieckim leśniku, który pisze serie o „Sekretnym życiu drzew”, „Duchowym życiu zwierząt”, itd. Jego książki właściwie też są naukowe, ale świetnie się je czyta. „Duchowym życiem zwierząt” byłam zachwycona! Może jakby uderzyć w podobny ton, to Twoja książka też stałaby się takim… Czytaj więcej »
Cześć Dominiko! Dziękuję za komentarz, zawsze jest mi bardzo miło dostać informację zwrotną ? Kiedyś słyszałam o tej książce, ale chyba nie byłam gotowa na jej przeczytanie. Ostatnio zaczęłam obserwować tutejszą przyrodę i ten temat fascynuje mnie coraz bardziej. Myślę, że nadszedł moment aby po nią sięgnąć na pewno mi się spodoba. Niedługo na blogu pojawi się artykuł o vodou ? W końcu muszę podzielić się ze światem tematem, który mnie wyjątkowo fascynuje. Bardzo się cieszę, że przyjeżdżasz. Jestem pewna, że bardzo Ci się tu spodoba ? Pozdrawiam serdecznie